Rastafarian
Od początku dorastania myślałem o życiu poważnie i potrzebowałem zewnętrznego odniesienia do osobistego życia. Dlatego od zawsze byłem człowiekiem idei. Potrzebowałem wyższej racji, filozofii aby móc funkcjonować w świecie. Jako nastolatek szybko zainteresowałem się muzyką i związanymi z nią subkulturami młodzieżowymi. Wyznając zasady pacyfizmu i powszechnej tolerancji przylgnąłem do ruchu społeczno-religijnego Ras Tafari, z którym związana jest muzyka reggae. Z początku wgłębianie się w tę filozofię dało mi spokój, pewność siebie, „własne” poglądy na wiele tematów. Słuchanie muzyki reggae stało się częścią życia. W swoich przekonaniach byłem za pełną wolnością jednostki, równouprawnieniem, tolerancją i unikaniem agresji wobec całego żyjącego świata. Jednak ruch ten, jak wspomniałem jest religią – szatańskim zwiedzeniem, którego rdzeniem jest bałwochwalstwo. Wśród wyznawanych zasad ruchu są trzy twierdzenia wynikające z obciążenia historii okresem niewolnictwa: praca jest złem, imperializm (świat kapitalistyczny) jest złem, zaś aparatem ucisku człowieka jest Kościół. Przyswajając te nauki, mój pacyfizm i tolerancja zaczęły zanikać na korzyść niechęci do ludzi i agresji wobec tych, którzy nie podzielali moich poglądów. Każdy obowiązek, każdy przymus był dla mnie nie do zniesienia, a w serce wkradła się nienawiść do otaczającego świata. Wszyscy i wszystko wokół zaczęło być złe i godne pogardy.
Pancur
Słodkie rytmy reggae przestały mi wystarczać, zainteresowała mnie więc następna filozofia młodzieżowa – ruch punkowy. W końcu lat 80-tych jego przesłanie ideowe zaczęło już zanikać, jednak dla mnie odkrywanie go i delektowanie się dekadenckim i obrazoburczym stylem dawało życiowe spełnienie. Stałem się wojującym pancurem. Zawaliła się nauka w liceum, relacje z rodzicami i zupełnie oddaliłem się od Boga. Najważniejszy stał się zbyt częsty alkohol, zbyt głośna muzyka, wiele złych czynów. Oto jak realizowałem swoje szczytne idee miłości i wolności. Trwało to 4 lata, przez cały czas byłem zwykłym narzędziem w ręku diabła aby wprowadzać jego standardy do swojego życia.
Chwila prawdy
Mając 20 lat zostałem przyprowadzony przez koleżankę z liceum na nabożeństwo do zboru chrześcijańskiego. Stanowiłem pewnie ciekawe indywiduum: dyskretny irokez na głowie, podarte spodnie i kurtka z napisem DESTRUKTOR, wojskowe buty, brak chęci do życia w oczach, obok koleżanki – drobnej i schludnej chrześcijanki. Ten wieczór był przełomowy w moim życiu. Przebywając na nabożeństwie, na którym występowała grupa ewangelizacyjna z Anglii nie usłyszałem prawie żadnego słowa, nie docierała do mnie muzyka i pieśni uwielbienia dla Jezusa. Poczułem się, jakby wylano na mnie kubeł gnojówki. Odkryłem swój opłakany stan grzesznika i beznadziejność swojego położenia. Byłem w środku pełen tego, co jak poczułem, mnie oblało. Duch Święty zaczął przekonywać mnie, że brnę w duchową przepaść, na dnie której czeka mój dotychczasowy przewodnik diabeł i śmierć.
Punkt zwrotny
Nie pamiętam, ile czasu trwało nabożeństwo i co się na nim działo. Siedziałem skulony na krześle przerażony tym, co zobaczyłem w swoim wnętrzu duchowymi oczyma, które otworzył mi Duch Święty. Na koniec padło pytanie, kto chce zaprosić Jezusa do swojego życia i otrzymać przebaczenie wszystkich grzechów. Moja koleżanka zachęcała mnie, abym podszedł do przodu, ale ja siedziałem sparaliżowany. Autentycznie. Choć po chwili podjąłem tę decyzję, nie mogłem się poruszyć. Trwała w całym moim ciele duchowa walka szatana o moje życie i o to, komu będę służył – jemu czy Panu Jezusowi Chrystusowi, który zbawia od wiecznej śmierci. W końcu potrzeba pojednania się z Bogiem zwyciężyła i modliłem się o odnowienie społeczności z moim Wszechmocnym Stwórcą. Wyszedłem stamtąd czysty i lżejszy o parę kilo grzechów, które nosiłem ciągle ze sobą. Czułem się nowonarodzony i byłem nim. Jezus dał mi wieczne zbawienie i ratunek od diabelskich pułapek tego świata.
Uczeń Jezusa
Teraz, gdy to piszę dziękuję Bogu, że kochał mnie cały ten czas, gdy ja go odrzucałem. Jeśli Ty stoisz dziś w sytuacji poszukiwania zbawienia i celu życia kierując się do filozofii, bałwochwalczych religii czy zaspokajania swoich egoistycznych potrzeb, zaręczam ci, że tylko Jezus Chrystus ma moc odnowić Twoje życie i wlać w nie łaskę pokoju, wolności i wiecznego trwania przy dobrym Bogu.
Paweł Krzywicki